Po tym wszystkich nasuwa się jedno pytanie:
Po co to wszystko? Po co ten społeczny obowiązek „zaliczenia” grobu 1 i 2 listopada? Po co to marnowanie pieniędzy na znicze, babranie się z grobem, przy niskiej temperaturze (w Polsce pod koniec października przeważnie nie jest ciepło…), po co narażanie własnego życia dla tych, którzy własne życie stracili już dawno?
Przecież można by przez cały rok, systematycznie odwiedzać swoich bliskich zmarłych, przecież, co jakiś czas można ruszyć dupę z ciepłego domu i przetrzeć szmatką grób, przecież można się za zmarłych modlić przez cały rok? Można wszystko, – ale komu się chce? Prawie nikomu, lepiej jest raz do roku „zaliczyć” ten przykry obowiązek…
Można powiedzieć, że lepiej wtedy, niż wcale – no ale to już jest dla mnie żałosna wymówka….
|